Ostatnio spotkała mnie dziwna sytuacja podczas reklamacji ubrania w sklepie marki Oysho. A wszystko przez zgubiony paragon. Ale od początku. Oddałam do reklamacji spodnie, które po jednym praniu straciły kolor. Nie było problemu z przyjęciem reklamacji, pomimo, że nie miałam paragonu a wydrukowane z banku potwierdzenie transakcji. Schody zaczęły się po tygodniu kiedy uznano reklamację. Usłyszałam w sklepie, że nie dostanę zwrotu pieniędzy ponieważ nie mam paragonu. Zaproponowano mi wybór jednej z dwóch opcji: przelanie pieniędzy na kartę podarunkową lub wybór nowej rzeczy w tej samej cenie co reklamowane spodnie. Ja jednak postanowiłam, odzyskać swoje pieniądze. Zastępca menadżera sklepu przekonywał mnie, że nie ma takiej możliwości ponieważ nie posiadam paragonu. Po dwóch telefonach do przełożonych i półgodzinnych negocjacjach pieniądze wróciły na moje konto. Usłyszałam jednak, że jest to tylko dobra wola sklepu. Wyszłam zdziwiona i nie ukrywam zniesmaczona. I postanowiłam skontaktować się w tej sprawie z Rzecznikiem Praw Konsumenta i oto jaką odpowiedź otrzymałam.
Szanowna Pani,
Sprzedawca
nie ma racji. Proces reklamacji i uprawnienia konsumenta zostały wprost
wyrażone w ustawie. Żaden przepis nie przewiduje konieczności
przedkładania paragonu przy reklamacji, wystarczy jakikolwiek dowód
zakupu. Nie są ograniczone również sposoby jej załatwienia w razie
uwzględnienia. Gdyby
ustawodawca chciał w ten sposób ograniczyć możliwość dochodzenia praw
konsumenta, musiałby wprost stwierdzić w akcie prawnym o randze ustawy,
iż wyłączną podstawą dochodzenia roszczeń z tytułu niezgodności towaru z
umową jest paragon fiskalny. Takie działania sprzedawców potraktować
należy jako próbę wyłączenia ustawowych uprawnień konsumenta.
W
razie dalszych problemów lub wątpliwości proponuję osobiście
skontaktować się z powiatowym lub miejskim rzecznikiem konsumentów lub
Oddziałem Federacji Konsumentów. Podmioty te będą mogły dokonać
pogłębionej analizy stanu faktycznego i prawnego, a następnie podjąć
właściwe działania (porada, interwencja lub pomoc w sporządzeniu pisma
procesowego, pozwu do sądu powszechnego lub wniosku do sądu
polubownego).A więc w tej sytuacji miałam rację dochodząc swoich praw. Macie podobne doświadczenia?